wtorek, 9 lipca 2013

Zosia Chmura

Zosia Chmura
urodzona 1 sierpnia 1992 roku, od października studentka trzeciego roku filologii romańskiej, mieszka w bloku wraz z ojcem i dwójką młodszych braci - szesnastoletnim Jankiem i siedmioletnim Łukaszem. Dorabia jak może, w te wakacje w barze na plaży. Nos w książce, słuchawki w uszach. Miłośniczka kina i teatru. Wielbicielka Matki Natury. Drobna, zwiewna, wycofana. Melancholijne, zielone oczy, zimne, drżące dłonie, wieczne zamyślenie i rumieniec.

Sierpień, 2007.
Zawsze byłam płaczliwa. Wszystko brałam do siebie, wszystkim się przejmowałam, wszystko mnie wzruszało. Płakałam na filmach, książkach, przy muzyce, chorych dzieciach, i nie tylko dzieciach, kiedyś nawet rozpłakałam się w galerii sztuki. W sumie, niewiele się zmieniło i pewnie nigdy nie zmieni. Jak widać, nietrudno doprowadzić mnie do łez. Moje łzy nie są więc niczym imponującym. Tym dziwniejsze, że prawie nie płakałam po śmierci mamy. Nie to, że zgrywałam twardzielkę, ale nie byłam w stanie niczego z siebie wycisnąć. Miałam wrażenie, że i wszelakie słowa, i płacz to za mało, by wyrazić to, co czułam. To nie był smutek, to nie był ból, ani rozpacz. Pustka. Okropna, uciążliwa pustka, której chyba nigdy się nie pozbędę. Najwyżej ją zagłuszę. Bo czy można wypełnić pustkę po matce?

Maj, 2008.
Nie wierzę, że to już rok. Wciąż mam wrażenie, że to wczoraj ten smutny, poważny policjant pojawił się w naszym mieszkaniu. Wszyscy jakoś sobie radzimy. Tata nawet nie pracował tak dużo. Było przez to ciężej finansowo, ale lżej mentalnie, emocjonalnie. Potrzebowaliśmy siebie nawzajem. Starałam się wspierać ojca. Zatrudniłam się na weekendy w kwiaciarni. Trochę mnie sypiam, ale da się do tego przyzwyczaić. Mama nie byłaby zadowolona, gdybym opuściła się w nauce. A jest jeszcze dom, którym nikt, oprócz mnie, nie może się zająć. Jest mały Łukasz, dla którego jestem trochę mamą. No i Janek nie jest przecież jeszcze dużym chłopcem. Ale z dnia na dzień jest lepiej. Wszyscy sobie pomagamy. I, co najważniejsze, kochamy się.

Czerwiec, 2011.
Mama byłaby dumna z moich wyników w nauce. Moją maturą chwaliłaby się przed wszystkimi koleżankami. Obdzwoniłaby całą rodzinę. Byłaby dumna z tego, że pomagam tacie. Nie przynoszę do domu wiele, ale zawsze to kilka groszy więcej. Smakołyk dla Janka, czy zabawka Łukasza. Pękłaby z dumy, widząc, jak radzę sobie z prowadzeniem domu. Jest czysto, pachnąco. Nauczyłam się gotować. Tata ma zawsze wyprasowaną koszulę. Janek i Łukasz żyją zupełnie normalnie, rozwijają się jak wszyscy chłopcy. 
Nie byłaby jednak dumna z tego, jak ja żyję. Boję się ludzi. Mama zawsze mówiła strach jest normalny, ale trzeba go pokonywać. Ja nie potrafię. Boję się, że zaniedbam rodzinę, naukę. Nie chcę czuć pustki po kimś innym. Bo przecież ludzie zawsze odchodzą. Poza tym, są okrutni. A ja zupełnie nie umiem się z nimi obchodzić.

Grudzień, 2011.
Podobno w życiu każdego człowieka pojawia się w końcu ktoś, kto sprawia, że zechcesz zmienić rzeczy, których do tej pory nie chciałeś ruszać. Nigdy nie sądziłam, że przytrafi się to akurat mi. Po raz pierwszy w życiu czuję, że mogłabym być w pełni szczęśliwa, że nie zaniedbałabym niczego, a tylko pomogła samej sobie. Samotność jest taka uciążliwa.
Tylko dlaczego jestem takim tchórzem?

22 komentarze:

  1. Dzień był parny i upalny. Ludzie oczekiwali burzy w barach i kawiarniach sącząc zimne piwo lub mrożoną kawę, albo wyładowywali energię szalejąc na plaży. Młodzi na wakacjach oczekiwali niecierpliwie wieczora, aby w barze Bulwar znów wypić kilka drinków i zaszaleć ze znajomymi. Ten czas powoli się zbliżał, a ekipa obsługująca powoli się wymieniała. Tadeusz dzisiaj był wśród tych, którzy mieli zamknąć bar nad ranem. Przyszedł przed czasem, żeby doprowadzić bar do porządku po Adrianie. W białej koszuli i czarnej kamizelce jako uniformie firmowym przywitał się z resztą załogi i zwolnił kolegę zza baru, aby zabrać się do roboty. [T.]

    OdpowiedzUsuń
  2. W barze nie było jeszcze uciążliwego ruchu, ale z każdą chwilą robił się coraz większy. Tadek zauważywszy znajomą twarz uśmiechnął się szczerze. Z Zosią pracowało mu się dużo lepiej, chociaż współpraca polegała głównie na wydawaniu jej zamówień.
    -Cześć - uśmiechnął się do dziewczyny przecierając kolejne szkła. - biegłaś? - spytał. Wsypał do szklanki lód, nalał wody i przysunął w jej stronę. Gorliwym pracownikom szklanka wody się należała. [T.]

    OdpowiedzUsuń
  3. Wyszedł poprawiając mankiety i kołnierzyk koszuli. Przez ramię przewieszoną miał kurtkę, przewidział, że wieczór może być chłodny i nie przeliczył się. Zauważył Zosię i uśmiechnął się do niej. Ucieszył się, że jeszcze nie uciekła i miał okazję zobaczyć ją już po pracy, bez uniformu i całej 'profesjonalnej' otoczki. Podobała mu się taka. Zmęczona, lekko poczochrana.
    -Wracasz do domu? - spytał dosyć głupio - Odprowadzę Cię, co Ty na to? - dodał szybko. Nie lubił kiedy kobieta wracała sama po nocy. [T.]

    OdpowiedzUsuń
  4. -Nie jest Ci zimno? - spytał, ale nie czekając na odpowiedź narzucił na jej ramiona kurtkę - Trzymaj. - włożył dłonie w kieszenie i obserwował ją z uśmiechem. Miała w sobie coś takiego, jakąś taką radość, która strasznie mu się podobała. Przechodziła w tajemniczy sposób na niego, udzielała mu się tak, że kiedy z nią był, uśmiech nie schodził mu z twarzy. [T.]

    OdpowiedzUsuń
  5. Zaśmiał się czochrając sobie lekko włosy.
    -Nie jestem robotem, śpię normalnie, czasem do dwunastej. Wprawiłem się w siedzeniu po nocy w czasie sesji. Ty za to chyba jesteś typem śpiocha, co? - spytał radośnie. [T.]

    OdpowiedzUsuń
  6. -Czemu nie było dane? - zainteresował się. Nie dostrzegał jej zmieszania. Uwielbiał jej uśmiech i tylko jego widział. [T.]

    OdpowiedzUsuń
  7. Uśmiechnął się nieco smutno i spojrzał gdzieś w bok. Tak jak nikomu do tej pory nie chciał opowiadać o swojej rodzinie, tak jej miał ochotę teraz powiedzieć dosłownie wszystko.
    -Mieszkasz z rodziną? - spytał jedynie. Zdawał sobie sprawę, że ona może nie chcieć być aż tak otwarta. [T.]

    OdpowiedzUsuń
  8. -Rozumiem, że młodszych, skoro tak o nich mówisz - zaśmiał się. Akurat on nie miał jaką rodziną się chwalić. [T.]

    OdpowiedzUsuń
  9. Kiwnął głową i wskazał ręką ławkę, na której za chwilę usiedli, na granicy lasu i plaży.
    -Zazdroszczę Ci, wiesz? - spojrzał gdzieś na jezioro. -Masz dla kogo żyć, dla kogo się starać. - powiedział, po czym zamilkł. [T.]

    OdpowiedzUsuń
  10. Pokręcił lekko głową.
    -Nawet kuzynostwa, a przynajmniej nie takiego z którym utrzymywałbym kontakt. Jedynie od święta, to wszystko. - spojrzał na nią i zaśmiał się smutno - Nie będę Cię zamęczać tymi historiami, jeszcze uznasz mnie za słabeusza - zaśmiał się i przetarł dłonią oko. [T.]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaśmiał się.
      -Wiesz, nie dziwię Ci się, że czujesz się jak mama. Przypominasz mi moją. - spojrzał na nią z pogodnym uśmiechem. - Też była taka troskliwa. Ja wolałem ją zbyć, pójść do kumpli. Jak wracałem, nawet późno w nocy, zawsze czekała w kuchni porcja świeżych ciastek lub ciasto. Szarlotka, lub babka cytrynowa, moje ulubione. [T.]

      Usuń
    2. -Całą? - zaśmiał się. Odgarnął włosy do tyłu i rozejrzał się po plaży. Też spoważniał, kiedy zadała to pytanie. Co się stało? Zawiódł ją. Ją i siebie samego. Nie potrafił jej uratować. Spojrzał na swoje dłonie.
      -Rak - powiedział jedynie - Podobno kiedy wykryli, był w ostatnim stadium.[T.]

      Usuń
    3. Milczał dłuższą chwilę przyglądając się jej. Nie wiedział co powiedzieć, ich sytuacja była podobna, a jednak całkiem inna. Nie miał pojęcia jak mogła czuć się po tak nagłej stracie. On zaraz po śmierci mamy miał ochotę roznieść wszystko w drobny mak, rozkwasić nos każdemu, kto powiedziałby że wie jak się czuje. Trochę z tego ostatniego jeszcze mu zostało.
      -Musiało być Wam ciężko. Tobie, Twoim braciom... I ojcu. - dodał po chwili ciszej. [T.]

      Usuń
  11. -Zginął kiedy miałem cztery lata. Pamiętam go jak przez mgłę, głównie ze zdjęć. - ścisnął mocniej jej dłoń. - Prowadził sklep. Studio fotograficzne. Robiła akurat po godzinach jakiś remanent, sprzątał magazyn, miał więcej filmów do wywołania, nie wiem... Włamali się, mieli zabrać pieniądze i sprzęt. Tata im przeszkodził, chciał zadzwonić na policję, nie zdążył... Zabrali tylko pieniądze i zwiali. - puść jej ręce i przetarł dłońmi twarz. [T.]

    OdpowiedzUsuń
  12. Zaśmiał się smutno.
    -Jakoś trzeba, ale chyb łatwiej jest, kiedy masz dla kogo. - uśmiechnął się i spojrzał na nią po chwili. Znów złapał ją za rękę, a drugą odgarnął jej kosmyk włosów opadający na twarz. Zrobiło mu się jakoś lżej, kiedy jej to wszystko powiedział. [T.]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiwnął lekko głową i spojrzał na jezioro. Nie wiedział co dalej powiedzieć, ale milczenie mu wystarczało. Milczenie było dobre. [T.]

      Usuń
    2. Zerknął w jej stronę, kiedy poczuł że się o niego opiera. Uśmiechnął się, słysząc jej propozycję.
      -Nie chcę zakłócać Waszego spokoju, ale dziękuję, może kiedyś pokuszę się skorzystać z zaproszenia. [T.]

      Usuń
    3. Zaśmiał się.
      -Więc jesteś pewna, że chcesz mieć w domu, nawet tylko na podwieczorek, czterech facetów? [T]

      Usuń
  13. Uśmiechał się patrząc jej w oczy. Po dłuższej chwili odwrócił się zmieszany. Nagle zaczęło mu się zdawać, że przecież ona może mieć inne uczucia co do niego niż on do niej. Odchrząknął lekko.
    -Idziemy dalej? Pewnie chcesz się już położyć, mówiłaś, że jesteś zmęczona. [T]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ukrył swoje zmieszanie i poprowadził ją, trzymając dłonie w kieszeniach. Doszli pod jej dom, gdzie nie wiedząc co powiedzieć, po prostu się nie odzywał. Wyglądał dosyć pochmurnie, jakby coś go trapiło. [T]

      Usuń
  14. Uśmiechnął się lekko, trochę smutno. Pokręcił głową.
    -Wszystko w porządku - odebrał od niej kurtkę. Przez chwilę błądził wzrokiem nie do końca wiedząc co począć.
    -To dobranoc - pogładził jej ramię, ale szybko zabrał rękę. [T]

    OdpowiedzUsuń
  15. Wydawał się zaskoczony, kiedy jej usta dotknęły jego policzka. Spojrzał za nią, a po kilku chwilach poszedł w swoją stronę. [T]

    OdpowiedzUsuń